Sacrum odsłania się nam w doświadczeniu upadku

Sacrum odsłania się nam w doświadczeniu upadku.

Religia jest świadomością ludzkiej niewystarczalności, przeżywanym uznaniem własnej słabości. To właśnie uczyniło chrześcijaństwo tak nienawistnym dla Nietzschego, czego dowodzi Antychryst i inne jego pisma. W jego oczach chrześcijaństwo (i judaizm, z którego chrześcijaństwo się wywodzi) było chorobą, wyrazem zawiści i resentymentu ze strony tych, którzy, marnie wyposażeni w siłę witalną i niezdolni przetrwać wałki, uciekli się do ideologii sławiącej słabość, intelektualne ubóstwo i potulność. Ta niewydarzona rasa stała się wrogiem Natury i w interesie jej było tłumić i oczerniać szlachetną dzielność instynktu oraz utwierdzać własną słabość jako znamię Wybranych. Wymyślili oni idee winy, wyrzutów sumienia, odkupienia, łaski i przebaczenia, wysławiali cnotę pokory i samoponiżenia, aby ściągnąć świat do poziomu swej własnej nędzy, aby zarazić wyższą rasę wrogimi instynktom wartościami i w ten sposób zapewnić tryumf swemu skandalicznemu niedołęstwu nad zdrową tężyzną życia. Chrześcijaństwo było dla Nietzschego rebelią zeschłej gałęzi przeciw bujnemu drzewu. Można' się tylko dziwić, w jaki sposób ta zawistna słabość zdołała zwyciężyć pęd krzepkiego „życia": wygląda raczej na to, że słabi, skoro potrafili narzucić światu — choćby za pomocą chytrej i pokrętnej taktyki — swe wartości, okazali się wcale nie tak słabi, zgodnie z własnymi kryteriami Nietzschego: nie ma wszak innej „słuszności", niż witalność i siła. Skoro gloryfikuje on niewinność naturalnego biegu wydarzeń — Unschuld des Werdens — i wielbi doskonałość świata takiego, jaki jest, pogardliwie odrzucając ideę tego, jaki być powinien, to zdawać by się mogło, że zwycięzcy z samej definicji zawsze mają rację — a chrześcijanie okazali się zwycięzcami. To tylko jedna z jego licznych niekonsekwencji. 

Kołakowski Leszek - Jeśli Boga nie ma. s. 216-7